niedziela, 30 czerwca 2013

Rowerowa improwizacja;)


Pierwszy większy wypad rowerowy to była czysta improwizacja. Razem z bratem wsiedliśmy na rowery i pojechaliśmy przed siebie w kierunku na obwodnicę. Równiutka powierzchnia, po której gładko się jechało sprawiła, że ta jazda to była bajka. Dojechaliśmy do szpitala na Monte Cassino. Zachciało się nam pojechać na Buszkowice przywitać się ze znajomymi, ale kompletnie nie wiedzieliśmy, którą drogę wybrać. Wyjęłam mapę z plecaka i po pilnym przestudiowaniu obraliśmy drogę osiedlową, która potem przechodzi w gruntową. Przejechaliśmy uliczkę Gazową i można powiedzieć, że byliśmy w domu:) Dotarliśmy na wyznaczone miejsce po paru minutach. Chwila plotek, odpoczynku i można ruszać w drogę powrotną. Chciałam znów pojechać obwodnicą ale Piotrek zaprotestował tak stanowczo, że nie pozostało mi nic innego jak grzecznie pojechać za młodszym bratem ul. Buszkowicką, Rogozińskiego, Św. Brata Alberta, przez most im. R. Siwca, Bohaterów Getta, W. Pola i na Lwowską do domu. Wnioski? Hmm... improwizowane wycieczki nie są dla Piotrka dlatego następne trzeba będzie planować aby wiedział gdzie jedzie i którędy. Trzeba też mu kupić rękawiczki kolarskie bo jego rączki od kierownicy strasznie ocierają dłonie. Można by przyjąć, że on też ma wcześniejsze urodziny:D Tymczasem kończę i pozdrawiam wszystkich serdecznie;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz