niedziela, 30 czerwca 2013

Rowerowa improwizacja;)


Pierwszy większy wypad rowerowy to była czysta improwizacja. Razem z bratem wsiedliśmy na rowery i pojechaliśmy przed siebie w kierunku na obwodnicę. Równiutka powierzchnia, po której gładko się jechało sprawiła, że ta jazda to była bajka. Dojechaliśmy do szpitala na Monte Cassino. Zachciało się nam pojechać na Buszkowice przywitać się ze znajomymi, ale kompletnie nie wiedzieliśmy, którą drogę wybrać. Wyjęłam mapę z plecaka i po pilnym przestudiowaniu obraliśmy drogę osiedlową, która potem przechodzi w gruntową. Przejechaliśmy uliczkę Gazową i można powiedzieć, że byliśmy w domu:) Dotarliśmy na wyznaczone miejsce po paru minutach. Chwila plotek, odpoczynku i można ruszać w drogę powrotną. Chciałam znów pojechać obwodnicą ale Piotrek zaprotestował tak stanowczo, że nie pozostało mi nic innego jak grzecznie pojechać za młodszym bratem ul. Buszkowicką, Rogozińskiego, Św. Brata Alberta, przez most im. R. Siwca, Bohaterów Getta, W. Pola i na Lwowską do domu. Wnioski? Hmm... improwizowane wycieczki nie są dla Piotrka dlatego następne trzeba będzie planować aby wiedział gdzie jedzie i którędy. Trzeba też mu kupić rękawiczki kolarskie bo jego rączki od kierownicy strasznie ocierają dłonie. Można by przyjąć, że on też ma wcześniejsze urodziny:D Tymczasem kończę i pozdrawiam wszystkich serdecznie;)

czwartek, 27 czerwca 2013

Nierobótkowe ciekawostki


Ci co wiedzą to wiedzą, a którzy nie wiedzą to się za chwilkę dowiedzą, że w lipcu mam urodziny. Nie żeby była tu ukryta jakaś aluzja tylko po prostu chciałam się pochwalić przyśpieszonym prezentem urodzinowym, jaki dostałam początkiem czerwca:) Nowiutki rowerek Evado 1.0 marki Kross:


Rowerek jest świetny i jak dla całkowitego nowicjusza (jeżdżę na rowerze tylko rekreacyjnie) sprawdza się w 100%. Jeśli kogoś interesuje specyfikacja to można zajrzeć na stronę Krossa. Mi osobiście te dane za wiele nie mówią i póki co nie potrafię nawet zmienić opony więc opinię pozostawiam bardziej doświadczonym zawodnikom:) Jest to rower z grupy cross i w porównaniu do trekingowego przy zakupie jest całkowicie "goły" nie wliczając dzwonka. Pierwsze co należało zrobić to dokupić światła, pompkę, błotniki i nóżkę. Młodszy brat dostał przy okazji nowe pedały bo poprzednie mu się połamały. Pierwsza przejażdżka była krótka, tak tylko by sprawdzić rower. No więc pojechałam z Piotrkiem nową "obwodnicą" bo pieszych tam jak na lekarstwo, a są ładnie zrobione ścieżki rowerowe. Po około 30 minutach wróciliśmy. Wrażenia? Było ekstra. Miałam uczucie jakbym płynęła, a ten rower praktycznie sam jedzie. Nie jest typowo górski więc na nie wiadomo jakie trasy raczej się nie nadaje ale z tego co wiem to na forty spokojnie mogę jeździć, a prowadzą tam drogi typowo gruntowe oraz różne alejki i ścieżki. Później dokupiłam koszyk na bidon, w którym aktualnie znajduje się zwykła butelka z wodą. Z tego co jeszcze chciałabym mieć to licznik, pulsometr, zestaw narzędzi i bagażnik, a z tego co muszę mieć to dobre zabezpieczenie typu łańcuch lub U-lock. Śmieją się ze mnie, że niedługo aby zostawić rower przy sklepie 10 minut spędzę na odczepianiu gadżetów ale co tam:) No dobrze, koniec tego chwalenia się, pozdrawiam wszystkich serdecznie:)

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Tusalowy czerwiec


Ostatnio mój blog zamarł. Chyba wypaliła się, na jakiś czas, chęć do pisania nowych postów. Dziś znowu mnie naszło na podzielenie się z wami nowościami z mojego życia:)  Robótkowo wcale nie próżnowałam przez ten czas. Skończyłam wyszywać okładkę, sal Sosnowy ruszył z kopyta, a w międzyczasie wyszyłam też różyczki dla babci. Wszystko to wkrótce:) Dziś pokażę czerwcową odsłonę tusalowego słoiczka, z którą i w tym miesiącu się spóźniłam. 


Na dziś to tyle nowości. Pozdrawiam Was serdecznie i życzę wszystkiego dobrego:)